Co prawda, nie jest to prawdziwy debiut , ale zawsze...
Szydełkiem władam od czasów podstawówki, czyli to będzie jakieś hmmm- ... dzieści lat. Czasami zapominam o jego istnieniu, czasami nie. Ale zawsze były to raczej wyroby na planie koła, ewentualnie jakieś ubranka, ale nigdy, to przenigdy nie robiłam ... babcinych kwadratów!!
Nie powiem, podobały mi się, ale jakoś było mi do nich nie po drodze. Serfując po necie znalazłam ciekawy
filmik , obejrzałam i wsiąkłam. To jest przecież takie proste!!!! A ja przez te ....dzieści lat nic o tym nie wiedziałam i nie spróbowałam! Zgroza !!! :)
I oto mój debiut - szydełkowa poduszka, zrobiona w czasie jednego, wczorajszego popołudnia. Wykorzystałam resztki z sukienek Pierwszoklasistki.
Tył
i przód
No fakt, poleciałam po linii najmniejszego oporu i poduszka jest z jednego, powiększonego kwadratu. Teraz muszę poszukać filmiku o łączeniu kwadratów i może następna będzie już faktycznie Granny square :) Ale to później, jak obrobię się z wymaganiami Pierwszoklasistki, która to zamówiła szydełkową torebkę i sweterek lub tunikę. Jeszcze się nie zdecydowała na to ostatnie, co to ma być. Torebka już się dzieje.