Zmęczyła mnie ta czarna kanwa , a więc, żeby oczom dać odpocząć, przestawiłam się na szydełko!
Trzecioklasistka męczyła mnie, coby zrobić jej kocyk dla lalek, bo stary gdzieś jej zaginął.
( Ha, ha - wylądował w śmieciach po zabawie psów , nie dało się go uratować. )
Ale po zrobieniu kocyka wyzbyłam się prawie wszystkich resztek w domu. Skąd tu wziąć włóczkę ? Bo kupować nie miałam zamiaru, pewne i tak , wkrótce, kocyk też wyląduje w śmieciach :)))
Przy przeglądzie szaf wpadły mi w ręce szydełkowe pokrowce na taborety - oto jest materiał na lalkowy kocyk . Sprułam i zaczęłam produkcję ....
Jakżeby inaczej - kwadraty babuni :))
W międzyczasie, Studentka , kupiła mi włóczkę na nową chustę , bo stare wylądowały w w/w kocyku :))
Rzeczona chusta wygląda tak .....
I trochę lepsze ujęcie - wyraźniej widać wzór ....
Włoczka Himalaya Padisah - 2 motki wyrobione do cna - został metr :))
Wzór podpatrzony u jednej z blogowych koleżanek,( zabijcie ,nie pamiętam u której) czekał od wiosny w kompie na wykorzystanie :)))
A Adwentowy Kalendarz utknął na takim etapie ..
Po skończeniu kocyka wracam do niego .....
Blog o tym, czym zajmuję się w wolnym czasie, trochę xxx, szydełka, drutów, decu itp. Trochę o rodzinie, pracy - samo życie :)
wtorek, 30 września 2014
czwartek, 25 września 2014
wtorek, 9 września 2014
Kalendarz adwentowy #3
Mikołaj już "popyla" saniami ! :))))
Pomyliłam się o jeden xxx w saniach i czekało mnie spore prucie .
Jeden dzień w plecy :(((
Wczoraj znalazłam jeszcze jeden błąd w chmurach, ale już nie prułam , może tak zostać, nie ma to wpływu na dalszy haft.
Teraz przede mną wioska !
Doszłam do wniosku, że całkiem nieźle wyszywa się na czarnej kanwie.A tak się tego bałam!
Obojętnie, czy wyszywam w dzień, na ogródku, jak Kruszynka ucina sobie drzemkę, czy przy sztucznym świetle- jak Kruszynka już śpi, po całodziennym raczkowaniu do tyłu.
Skolko ugodno - początki były trudne, teraz już leci :)))
PS. Właśnie zrobiłam zdjęcie całej góry haftu, przed przełożeniem tamborka , chociaż jakość fotografii nie powala- trudno taki mam aparat w komórce:(
Pomyliłam się o jeden xxx w saniach i czekało mnie spore prucie .
Jeden dzień w plecy :(((
Wczoraj znalazłam jeszcze jeden błąd w chmurach, ale już nie prułam , może tak zostać, nie ma to wpływu na dalszy haft.
Teraz przede mną wioska !
Doszłam do wniosku, że całkiem nieźle wyszywa się na czarnej kanwie.A tak się tego bałam!
Obojętnie, czy wyszywam w dzień, na ogródku, jak Kruszynka ucina sobie drzemkę, czy przy sztucznym świetle- jak Kruszynka już śpi, po całodziennym raczkowaniu do tyłu.
Skolko ugodno - początki były trudne, teraz już leci :)))
PS. Właśnie zrobiłam zdjęcie całej góry haftu, przed przełożeniem tamborka , chociaż jakość fotografii nie powala- trudno taki mam aparat w komórce:(
Subskrybuj:
Posty (Atom)