Ano... robi się syropek z kwiatów czarnego bzu. :)
Wczoraj wybrałam się po baldachy , zagotowałam wodę z cukrem , dołożyłam kwiatki i teraz syrop nabiera mocy urzędowej. :)
Jutro będę go przecedzać i ładować do słoiczków.
Przeszukałam internet i znalazłam sporo przepisów na syrop .Zrobiłam z tego misz-masz, więc trudno podać autora przepisu. Jest to praca zbiorowa :)
A tak a propos' : dzisiaj odczytałam komentarz Splocika (o ciastach) i o nie przyznawaniu się do cudzej inspiracji i trochę się nad nim zastanowiłam. Wiem, bo czytam na niektórych blogach : o kradzieży pomysłów, zdjęć i innych jeszcze rzeczy. No cóż : Są ludzie i ludziska . Ja mam tą cichą nadzieję należeć do tych pierwszych :)
To podobnie jak ja....również czarowałam wczoraj syrop z owych kwiatów. Podobnie jak Ty Beatko modyfikowałam kilka przepisów i powstał mój własny. Czujesz ten cudny zapach? Pozdrawiam BeA
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych syropków, ale życzę smacznego!
OdpowiedzUsuńJa syropki zacznę dziś, smaczne i zdrowe. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo tak zima już niebawem, trzeba się zaopatrzyć w dobrocie natury :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale wolę suszyć na herbatę te kwiatki , ale nie w domu i nie polecam inaczej ...
OdpowiedzUsuń