Dzisiaj Sąsiadka obdarowała mnie dwoma wiaderkami ogórków. Bardzo jej za to dziękuję!!!
Nie były to ogórki do zakiszenia, po prostu były za duże, ale do sałatek - jak najbardziej tak !
Ostatnio u Małgosi znalazłam ciekawe przepisy na ogórki w zalewie musztardowej i ogórki z chili. Te pierwsze już zrobiłam, a te drugie jutro.
Do tego jeszcze kiszenie i dżem z mirabelek, które namiętnie opadają na trawę i szał trwa ... :)
Tulipanki odpoczywają, bo naszło mnie na szydełko.:)
Znalazłam jakieś dwa motki beżowego kordonka i przez niedzielę powstała serwetka. Już wykrochmalona i zblokowana .
Wzór pochodzi z jakiejś gazetki + inwencja własna,
bo kordonek się kończył i musiałam jakoś ją zakończyć. :)
No - toś się "zabawiła ogórkami":) Ja mam tylko 14 litorwych, tradycyjnych kiszonych. Serwetka fajna.
OdpowiedzUsuńDżem z mirabelek musi być pyszny!
OdpowiedzUsuńŻałuję że nie umiem szydełkować - takie piękne rzeczy można zrobić.
Pozdrawiam
E.
Ale pyszności! Serwetka błyskawicznie zrobiona! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚliczna , może też dlatego, że czasem intuicja podpowiada co innego niż wzór, no, a gdy zabraknie nici tym bardziej!U mnie ogórkowy szał też jeszcze trwa!
OdpowiedzUsuń