Jeszcze trochę i się dorobię cieśni nadgarstka, ..... od machania szydełkiem :)))
A teraz na poważnie ....
Skończyłam bluzeczkę dla Kruszynki, z krótkim rękawkiem, taka niby kamizelka. Świetnie się sprawdza, zanim tata rozpali w piecu.
I zapragnęłam szydełkowej chusty , no to mam ....
Włóczki niezidentyfikowane, jakieś resztki akryli i włóczka bez banderoli, jeszcze była niezwinięta. Pamiętam ją z lat 80- tych, że z takiej, robiło się wtedy swetry. Mechaciła się strasznie i sypała w trakcie robienia. U mnie jest podstawą chusty. :))
Piękne wyroby. U mnie szydełko i druty kurzą się w szafce i jakoś nie mają ochoty z niej wyjść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cudowna chusta :-) Przepiękne kolory - bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńKamizelka wspaniała, a najważniejsze, że bardzo praktyczna.
Pozdrawiam serdecznie.
Fajne prace:)
OdpowiedzUsuńCudnie dziergasz:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę umiejętności, piękne rzeczy:)
OdpowiedzUsuńPiękna chusta! A bluzeczka czarująca.
OdpowiedzUsuń