Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam . Jakoś nastroju na blogowanie nie miałam . FB pochłonął mnie całkowicie. Chociaż często zaglądałam na Wasze blogi, jakoś sama nie miałam chęci, żeby cokolwiek napisać.
Huśtawka w pracy : raz nauczanie stacjonarne, raz zdalne, łamane przez hybrydowe i znowu zdalne. Niech ten rok szkolny się już skończy, zmęczenie na maksa.
Ale dzisiaj przyszłam pochwalić się ... babolem . :)
I nie mam pojęcia, czemu? Skąd się wziął ?
Jak po raz pierwszy nałożyłam tamborek, żeby zacząć wyszywać, to zaczęłam w złym miejscu. I przez prawie rok się nie zorientowałam, tylko brnęłam dalej :(
A kiedy zobaczyłam, co się dzieje ,odłożyłam haft na 4 m-ce , tyle czasu mi zajęło przyznanie się do błędu.
Nigdy jeszcze w mojej hafciarskiej przygodzie nie popełniłam czegoś takiego. A wyszywam od bardzo dawna ..... I jak to oprawić, gdy tak mało kanwy zostanie na górze?
Zostało już niewiele, skończyć twarz, rękaw i kreseczki, ale radość z haftu została zmarnowana :(